czwartek, 23 października 2014

43. ,, Przygody Corgusia '' cz.3

Hejka! Dzisiaj trzecia część blogowego opowiadania, od którego zrobiłam sobie spooooooooorą przerwę! W jedenastej notce była druga część, a ta jest czterdziesta trzecia. Zacznijmy! Występują:

( kiedy to pisałam był/była bez makijażu ) Corguś

Lelvie

Biszkopcik

Shadow ( kobieta w kapeluszu która przepowiedziała przyszłość Corgusiowi )

Fisia

     W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI: - Czy chciałbyś znać swoją przyszłość?- spytała kobieta w kapeluszu.
- Tak... To znaczy nie.... to znaczy....Uff, chcę wiedzieć kto jest ukochanym Lelvie.
- Dobrze, a więc magiczna kula na to...- Partnerem Lelvie jest Wilczek. A twoim Fisia...-
- Lodziarka?! AAAAAAAA! Mam tego dosyć! Kompletnie dosyć!- krzyczał piesek i wyszedł z namiotu.
Kiedy wrócił do domu spytał: ,, Lelvie, kto to Wilczek?''

- Eee... O co ci chodzi? - spytała wyraźnie zaniepokojona pytaniem Lelvie. 
- Kim jest Wilczek??? - powtórzył pytanie Corguś.
- Ja... eee... Nie znam żadnego Wilczka! I nigdy nie znałam! - zaprotestowała Lelvie. 
- Wróżka mówiła inaczej! KIM JEST WILCZEK?!!! - wydarł się Corguś.
- Co? Czyli wolisz wierzyć jakiejś starej babie z namiotu, zamiast własnej żonie?!!! Phi! Odchodzę! Żegnaj! Aha, i masz rację! Wilczek to mój PRAWDZIWY i pierwszy mąż. Masz coś do tego?- wykrzyknęła i zatrzasnęła drzwi. Corguś słyszał jak jego żona pakuje walizki. Pewnie się wyprowadza! Gdy Lelvie wyszła z domu, z pełnymi walizkami. Corguś usiadł w sypialni i pomyślał nad tym, co mówiła mu wróżka.
- A może jutro pójdę na lody z Biszkopcikiem, i poznam Fisię! Może faktycznie będzie lepsza niż moja stara żona! - pomyślał i położył się spać.
                                                 ***
Następnego dnia on i Biszkopcik obudzili się wyjątkowo wcześnie. Corguś, bo nie zamierzał się sprężać, i nie chciał, by za nim byli inni klienci, a Biszkopcik zwykle się tak budzi. Założyli po czapce z daszkiem i wyszli. Lodziarnia znajdowała się ulicę dalej, więc nie musieli zbyt długo iść. 
- Dzień Dobry - odpowiedziała uśmiechnięta Fisia. Była piękna! Jej białe, szynszyle futerko, pokryte szarymi plamkami lśniło w słońcu, a jej oczy... Nie dało się opisać.
- Dzień Dobry - odpowiedzieli obaj. Gdy zamówili lody Corguś zaczął rozmowę:
- A tak w ogóle jestem Corguś - powiedział wyciągając łapę.
- A ja Fisia - odpowiedziała szynszyla podając mu swoją.
- Jak ci mija czas? - spytał Corguś.
- Dobrze. Mam mnóstwo klientów, zarabiam na życie, chociaż mieszkam sama w pustym domu, z zaledwie jednym krzesłem i kaloryferem, a także grzanką i mlekiem w lodówce. Ale niedługo zbiorę więcej pieniędzy i będę mogła wyposażyć sobie dom lepiej - odparła Fisia. Miała piękny delikatny głos, o niebo piękniejszy niż Lelvie, lepiej się wypowiadała i nie pluła komuś w twarz gdy mówi.
- A może chcesz dzisiaj do mnie wpaść? - spytał Corguś i położył jej na ladę karteczkę.
- Zobaczę czy będę miała czas, zastanowię się - odpowiedziała niechętnie Fisia. Bardzo chciała do niego pójść, ale nie mogła mu tego zapewnić.
- Jak się namyślisz, to na kartce masz adres! Do zobaczenia! 

                C.D.N

I już tyle jeśli chodzi o część trzecią. Niedługo czwarta część, więc zapraszam! Pa! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz