poniedziałek, 3 listopada 2014

52. '' Przygody Corgusia '' cz. 5 ( OSTATNIA )

Hejka! Dzisiaj mam dla was OSTATNIĄ część opowiadania pt.: '' Przygody Corgusia '' więc nie przedłużajmy i zaczynajmy!

W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI: - Mam nadzieję, że nie sprawiam ci problemów... - wyjąkała Fisia.
- Nie, skądże! - zaprotestował pies i pokazał Fisi kanapę. - Usiądź
Fisia delikatnie przycupła przy kanapie. 
- Przeproszę cię na chwilę, muszę wyjść do toalety... - powiedział Corguś i wyszedł. Fisia została sama w salonie. 
- A co to? - zaciekawiła się po chwili. W kaktusie leżała jakaś kartka. Fisia podniosła ją do łapki i... 

                                        '' Przygody Corgusia '' cz. 5 ( OSTATNIA )
... rozwinęła papierek. Przeczytała coś, co wprawiło ją w stan osłupienia:
,, Dziękuję ci wróżko! Dzięki tobie mam nową dziewczynę, i jest ładniejsza i lepsza niż stara! Corguś '' Nie było jej wesoło. Corguś przyniósł dwie filiżanki herbaty. Bardzo się zdziwił gdy zobaczył, że Fisia się pakuje. 
- O co chodzi? - spytał i usiadł obok niej na kanapie. 
- Nie udawaj głupa! - wykrzyknęła Fisia. - Powiedz, mi co to jest?! 
I podała zdziwionemu pieskowi kartkę. Corguś poczuł się głupio, czytając własny tekst, napisany swoim długopisem. 
- Fisia, ja naprawdę, nie oto chodzi... Ja... - zaczął mówić. Ale Fisi już nie było w salonie. Corguś wyjrzał przez okno. Jego nowa przyjaciółka szła pustym chodnikiem. Poczuł, że jest naprawdę smutny, i zwątpił w to czy Fisia mu kiedykolwiek wybaczy. Usiadł na fotelu i złapał się za głowę. Usłyszał, że ktoś schodzi ze schodów. Był to Biszkopcik. 
- A gdzie pani Fisia? - spytał siadając tacie na kolanach.
- Poszła sobie. Tatuś zrobił coś naprawdę głupiego... - wytłumaczył się i podał synkowi kartkę. Biszkopcik to przeczytał i przez chwilę się zamyślił. 
- Wiem co ja bym zrobił! - w końcu powiedział. - Poszedł bym do niej z różami, przeprosił i opowiedział całą sytuację, szczerze! 
Corguś popatrzył na syna. Pomyślał: ,, Tak właśnie zrobię! '' I pobiegł do najbliższej kwiaciarni, ale nie tylko tam... Gdy wrócił z drugiego miejsca, szybko pomaszerował w stronę domu Fisi. Wyciągnął łapę, już miał zapukać... Ale zwątpił. Jednak wziął się w garść i zapukał. Otworzyła mu znana szynszyla postać.
- Czego chcesz? - spytała Fisia. 
- Chciałem cię przeprosić i wszystko wytłumaczyć. Proszę, przyjmij chociaż kwiaty - powiedział i wręczył jej bukiet czerwonych róż. 
- Wejdź - powiedziała Fisia i otworzyła drzwi na oścież. Corguś wytłumaczył się Fisi. A ona mu wybaczyła! Już miał wychodzić, ale przypomniała mu się jedna rzecz. Uklęknął na kolanach przed Fisią, otworzył piękną szkatułkę, a w niej znajdował się... Pierścionek!
- Fisiu, czy wyjdziesz za mnie? - zapytał. Fisia się zarumieniła, ale zgodziła się. Szybko wzięli ślub, Fisia przeprowadziła się do Corgusia, a po jakimś czasie urodziła trójkę dzieciaków. Żyli jako sześcioosobowa rodzina, długo i szczęśliwie...
                                                  THE END!!!

Mam nadzieję, że się wam podobało. Już jutro nowe opowiadanie, więc czekajcie! To pa!            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz